Moje dzieciaki uwielbiają jazdę w
rowerowych fotelikach, a my – rodzice, chętnie to wykorzystujemy.
Obecnie 2-letnia Ola i 4-letnia Gabrysia sporo już z nami zjeździły.
Rewelacyjnym pomysłem było zabranie rowerów nad morze. W okolicach
Łeby, Ustki, Rowów jest mnóstwo fajny tras. Z dzieckiem w foteliku
jesteśmy bardzo mobilni. To dawało nam wolność w poszukiwaniu
ustronnego miejsca do plażowania, z dala od kurortowych pseudo
atrakcji i tłumu turystów. Wygodniej było też zapakować dzieci
na rowery i poszukać knajpki na kolację – idąc z wózkami
ograniczalibyśmy się pewnie tylko do tych znajdujących się
blisko.
Jeżdżąc po leśnych duktach
śpiewamy, rozmawiamy, podziwiamy przyrodę. Moja starsza córka
zachwycona była ogromnym mrowiskiem. Lubi też gdy nieco wdepnę w
pedał i wiatr rozwiewa jej włosy :). W okolicy miejsca gdzie
mieszkamy na szczęście tras rowerowych nie brakuje. Natomiast nad
morzem szczególnie polecam Rowy. W kierunku wschodnim są długie
trasy rowerowe prowadzące przez park krajobrazowy. Po drodze mija
się punkty widokowe, jest ścieżka edukacyjna. Teren jest płaski,
drogi szerokie i równe. Co pewien czas znajdują się odbicia od
głównej drogi w kierunku plaż. Uwaga na straż graniczną, która
w okolicach patroluje tereny pilnując by letnicy nie schodzili z
wyznaczonych szlaków. Nas zatrzymał jeden z patroli gdy w
niedozwolonym miejscu próbowaliśmy sforsować wydmę, by przedostać
się na plażę – skończyło się na szczęście pouczeniem.
Wystarczy kilka kilometrów od nadmorskiego kurortu, by plaże były puste i spokojne.
Na zachód od Rowów szlakiem wzdłuż
plaży przejechać można kilkanaście kilometrów. Potem droga robi
się trudna i z dzieckiem w foteliku nie da się jej pokonać. Jest
też więcej piachu na szlaku. Bez większych kłopotów dojedziemy
do sąsiednich miejscowości: Dębiny lub Poddębia.
Dla porównania rowery do dyspozycji
mieliśmy także w Dąbkach. Tam również tras dla cyklistów nie
brakowało. Polecam zwłaszcza szlak na zachód od Dąbków.
Sprzęt mamy standardowy. Foteliki
kupione w sieci, bez fajerwerków. Solidnie montowane do bagażników
(rury mocowane do ramy okazały się bezużyteczne, bo nie mamy
klasycznych ram w naszych bikach). Oparcia nie są odchylane do tyłu.
Gdyby były prawdopodobnie uchroniłoby to nas przed marszami -
dzieci w rowerowych fotelikach szybko zasypiają, a ze śpiącym
dzieckiem jechać się nie da, bo główki kiwają się na boki
niemiłosiernie. Moje dzieci w fotelikach mają jeszcze jeden kłopot.
Gdy na głowach są kaski jest im bardzo niewygodnie. Tył kasków
mocno opiera się o wysokie oparcia fotelików i dzieciaki nie mają
jak wygodnie się oprzeć.
Moim dziewczynom te minusy nie
przeszkadzają. Widząc mój rower same chętnie się na niego
wdrapują. Gdy na rowery wychodzę sam płaczą, że ich nie
zabieram.
Zauważam jeszcze jeden minus. Moja
starsza córka z dystansem podchodzi do nauki jazdy na rowerze, gdy
uczymy się tej sztuki dość szybko irytuje się mówiąc, że ona i
tak woli jeździć ze mną...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz