wtorek, 5 stycznia 2016

Bobasy na gapę


Moje dzieciaki uwielbiają jazdę w rowerowych fotelikach, a my – rodzice, chętnie to wykorzystujemy. Obecnie 2-letnia Ola i 4-letnia Gabrysia sporo już z nami zjeździły. Rewelacyjnym pomysłem było zabranie rowerów nad morze. W okolicach Łeby, Ustki, Rowów jest mnóstwo fajny tras. Z dzieckiem w foteliku jesteśmy bardzo mobilni. To dawało nam wolność w poszukiwaniu ustronnego miejsca do plażowania, z dala od kurortowych pseudo atrakcji i tłumu turystów. Wygodniej było też zapakować dzieci na rowery i poszukać knajpki na kolację – idąc z wózkami ograniczalibyśmy się pewnie tylko do tych znajdujących się blisko.
Jeżdżąc po leśnych duktach śpiewamy, rozmawiamy, podziwiamy przyrodę. Moja starsza córka zachwycona była ogromnym mrowiskiem. Lubi też gdy nieco wdepnę w pedał i wiatr rozwiewa jej włosy :). W okolicy miejsca gdzie mieszkamy na szczęście tras rowerowych nie brakuje. Natomiast nad morzem szczególnie polecam Rowy. W kierunku wschodnim są długie trasy rowerowe prowadzące przez park krajobrazowy. Po drodze mija się punkty widokowe, jest ścieżka edukacyjna. Teren jest płaski, drogi szerokie i równe. Co pewien czas znajdują się odbicia od głównej drogi w kierunku plaż. Uwaga na straż graniczną, która w okolicach patroluje tereny pilnując by letnicy nie schodzili z wyznaczonych szlaków. Nas zatrzymał jeden z patroli gdy w niedozwolonym miejscu próbowaliśmy sforsować wydmę, by przedostać się na plażę – skończyło się na szczęście pouczeniem. 

 
Wystarczy kilka kilometrów od nadmorskiego kurortu, by plaże były puste i spokojne. 

Na zachód od Rowów szlakiem wzdłuż plaży przejechać można kilkanaście kilometrów. Potem droga robi się trudna i z dzieckiem w foteliku nie da się jej pokonać. Jest też więcej piachu na szlaku. Bez większych kłopotów dojedziemy do sąsiednich miejscowości: Dębiny lub Poddębia.
Dla porównania rowery do dyspozycji mieliśmy także w Dąbkach. Tam również tras dla cyklistów nie brakowało. Polecam zwłaszcza szlak na zachód od Dąbków.

Sprzęt mamy standardowy. Foteliki kupione w sieci, bez fajerwerków. Solidnie montowane do bagażników (rury mocowane do ramy okazały się bezużyteczne, bo nie mamy klasycznych ram w naszych bikach). Oparcia nie są odchylane do tyłu. Gdyby były prawdopodobnie uchroniłoby to nas przed marszami - dzieci w rowerowych fotelikach szybko zasypiają, a ze śpiącym dzieckiem jechać się nie da, bo główki kiwają się na boki niemiłosiernie. Moje dzieci w fotelikach mają jeszcze jeden kłopot. Gdy na głowach są kaski jest im bardzo niewygodnie. Tył kasków mocno opiera się o wysokie oparcia fotelików i dzieciaki nie mają jak wygodnie się oprzeć.
Moim dziewczynom te minusy nie przeszkadzają. Widząc mój rower same chętnie się na niego wdrapują. Gdy na rowery wychodzę sam płaczą, że ich nie zabieram.
Zauważam jeszcze jeden minus. Moja starsza córka z dystansem podchodzi do nauki jazdy na rowerze, gdy uczymy się tej sztuki dość szybko irytuje się mówiąc, że ona i tak woli jeździć ze mną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz